Venusjanki

czwartek, 29 września 2011

Recenzja: Mollon lakier + róż

Witajcie :) Na dzisiaj przygotowałam co nie co na temat produktów od Mollon. Jeden lakier już recenzowałam i został mi jeszcze lakier oraz róż.

Zacznę od lakieru, mój kolor to SWEET MAUVE:
"Regenerująca formuła lakierów oparta na naturalnym ekstrakcie z bambusa. Zawarte w nim krzemionka i proteiny są doskonałym środkiem na zdrowe i piękne paznokcie.

Aktywne składniki zawarte w lakierze:
- wzmacniają i utwardzają płytkę,

- przyspieszają wzrost paznokci,
- przedłużają trwałość lakieru.

Lakiery nie zawierają kamfory, toulenu i formaldehydu - składników szkodliwych lub mogących wywołać uczulenia.

Kolekcja 20 inspirujących kolorów - doskonała konsystencja lakierów oraz nowatorski, płaski pędzelek (560 włosków) umożliwiają wykonanie manicure jednym pociągnięciem pędzelka!"





O lakierze mam bardzo dobre zdanie. Kolorek jest bardzo ładny, żywy, kremowy. Buteleczka bardzo ładna, estetyczna. Pędzelek jest świetny - niezwykle szeroki co bardzo ułatwiło mi malowanie. Konsystencja jest świetna - nie ciągnie się, ani też nie jest rzadki co spowodowałoby nierówne krycie. Potrzebne są dwie warstwy, choć już przy pierwszej uzyskuje się dobry efekt, a lakier schnie całkiem szybko. Trwałość jest, że tak powiem normalna - 3 dni. Do wyboru jest 20 kolorów i można wśród nich znaleść naprawdę unikatowe i ciekawe kolorki. Cena za 12 ml to ok. 9 zł. Polecam :)

Drugi produkt to modelujący róż do policzków:

"Dzięki jedwabistej, perłowej, pudrowej konsystencji róż idealnie dostosowuje się do owalu twarzy.
Zawarta w składzie witamina E utrzymuje naturalne nawilżenie skóry, a unikalny składnik Oxynex ST liquid pozwala na trwały kolor przez długi czas użytkowania różu.

Róż ożywi i rozświetli twarz,
 nada jej naturalnego blasku."







 Do wyboru jest 8 kolorów, które naprawdę są prześline - niektóre matowe a niektóre mają w sobie rozświetlające drobinki. Mój kolor to 8 Bronzees, jest najciemniejszy z całej stawki i raczej na róż nie bardzo się nadaje, dlatego używam go jako bronzer. Jest matowy jednak mam wrażenie, że nadaje skórze lekki efekt tafli. Konsystencja jest bardzo dobra - nie kruszy się zbytnio, nie jest tępy, dobrze się nakłada i rozprowadza. Nie robi plam a to się liczy bo bronzerami jeszcze nie umiem się do końca obsługiwać. Na twarzy utrzymuje się kilka godzin, także poprawki w ciągu dnia są konieczne, ale i tak polubiłam ten produkt. Pojemność to 3 g, jak dla mnie wystarczy, choć pewnie wiele osób uzna, że to dość mało - cena to ok. 10 zł. Chętnie potestowałabym jeszcze jakiś kolorek :)

Dziękuję bardzo firmie Mollon Cosmetics za umożliwienie testowania tych produktów.

 

środa, 28 września 2011

Calmaderm, Kosmetyki Polskie, Ukraina Shop - współprace

Witajcie Robaczki :)

Chciałabym Wam pokazać kilka rzeczy, które dostałam do testów.

Pierwsza od firmy Calmaderm:
I co my tutaj mamy:
Następna paczuszka przybyła od firmy Kosmetyki Polskie. Na stronie możemy znaleść wszelkiego rodzaju kosmetyki, ja otrzymałam kilka próbek i testerów:
Trzecia paczuszka przyszła od Ukraina Shop i tym razem bedę miała przyjemność testować:

poniedziałek, 26 września 2011

Recenzja: Crafterie - puszysty mus oraz balsam

Witajcie :) Dzisiaj mam dla Was recenzję produktów Crafterie. Chcę zaznaczyć, że kosmetyki te są NATURALNE.


"Wszystkie kosmetyki naturalne marki Crafterie wykonywane są w manufakturze sposobem ręcznym, bez użycia żadnej technologii produkcji, która stosowana jest powszechnie w zakładach chemicznych. Zawierają najwyższej jakości składniki naturalne oraz cenne olejki eteryczne. Są wolne od syntetycznych środków konserwujących, petrochemii, środków pianotwórczych, parabenów, aluminium i innych substancji z "Czarnej listy syntetyków".
Nie są testowane na zwięrzętach. Przebadane dermatologicznie.

Jeżeli chcesz skutecznie oczyścić, nawilżyć i ujędrnić skrórę nasze produkty to doskonały wybór. W swojej ofercie mamy obecnie Naturalne Mydła Shea, Balsamy do ciała i rąk oraz Puszyste Musy do Ciała. Eleganckie opakowania będą przykuwać wzrok i stanowić wspaniałą dekorację każdej łazienki."



Zacznę może od balsamu do ciała i rąk o zapachu pomarańczy i grapefruita. I tu Was przepraszam, ponieważ gdzieś wczoraj zgubiłam odpakowanie i nie mogę znaleść i nie mam jak zrobić zdjęć, dlatego zapożyczę zdjęcia ze strony producenta:


"Bogaty w substancje odżywcze, intensywnie pielęgnujący krem na bazie Masła Shea. Masło Shea chroni wrażliwą przed przesuszeniem i codziennymi podrażnieniami oraz stanowi naturalną ochronę przed promieniowaniem UVB. Ponadto Masło Shea opóźnia proces starzenia się skóry oraz zapobiega utracie jej sprężystości – doskonałe w walce z cellulitem. Energetyzujący i orzeźwiający aromat soczystego grapefruita i pomarańczy zniewoli Cię i pobudzi. Olejki eteryczne wpłyną harmonizująco i lekko antybakteryjnie na skórę. 

Bogaty balsam o aksamitnej konsystencji przenaczony do pielęgnacji ciała i rąk. Dzięki dużej zawartości olejów roślinnych oraz gliceryny, pozostawia skórę miękką i nawilżoną przez bardzo długi czas. Olej z liści aloesu działa kojąco i ochronnie." 

- Opakowanie 2/2 : chyba każdy przyzna mi rację, że etykietka jest śliczna. Na dodatek mamy do wyboru dwa rodzaje opakowań - zwykłe i z pompką. .

- Konsystencja 2/2 : jest świetna. Jest to niezwykle lekki balsam, wchłania się momentalnie - mogłabym go polecić wszystkim, którzy nie lubią uczucia tłustej skóry..

- Jak działa? 2/2 : niezwykle lekka formuła balsamu nawilża skórę a przy tym szybciutko się wchłania niepozostawiając filmu. Do testów dostałam opakowanie 100 ml - idealne do torebki.

- Zapach 2/2 : zapach bardzo świeży, orzeźwiający, cytrusowy.

- Cena 1/2 : za 220 ml musimy zapłacić 33 zł (35 zł za buteleczkę z pompką)..

9/10 -  dla mnie produkt jest genialny - super lekki, nadaje się idealnie na lato, wchłania się raz dwa!

Drugim produktem jest puszysty mus do ciała o zapachu drzewa herbacianego i tutaj już mogę przedstawić Wam zdjęcia:






"Intensywnie pielęgnujący Mus na bazie Masła Shea, które chroni wrażliwą przed przesuszeniem i codziennymi podrażnieniami oraz stanowi naturalną ochronę przed promieniowaniem UVB. Ponadto Masło Shea opóźnia proces starzenia się skóry oraz zapobiega utracie jej sprężystości – doskonałe w walce z cellulitem. Subtelny i świeży zapach odpręża i wprawia w dobry nastrój.

Puszysty Mus o aksamitnej konsystencji przeznaczony do pielęgnacji całego ciała. Dzięki dużej zawartości olejów roślinnych oraz gliceryny sprawia, że skóra jest miękką i nawilżona przez bardzo długi czas. Nie pozostawia tłustej warstwy. Olej z liści aloesu działa kojąco i ochronnie. "

  
- Opakowanie 2/2 : absolutnie opakowanie znowu jest świetne. Po pierwsze ślicznie wygląda a na dodatek łatwo wydobywa się z niego produkt..

- Konsystencja 2/2 : jak dla mnie bardzo dobra, bo nie jest za rzadka, nie spływa, dobrze się rozprowadza i jest bardzo wydajny..

- Jak działa? 1,5/2 : jako, że ten mus jest troszkę bardziej treściwy od balsamu to wchłania się chwilę dłużej i pozostawia lekki film - ale też nie jakiś tłusty, jest po prostu wyczuwalny jeszcze z jakieś pół godzinki po aplikacji. Ładnie nawilża, zmiękcza i wygładza.

- Zapach 1,5/2 : delikatny, wyczuwalna woń herbaciana, jak dla mnie zapach przyjemny, uspokajający, choć przypuszczam, że nie wszystkim się będzie podobał. .

- Cena 1/2 : 200 ml kosztuje 45 zł - cena dość wysoka.

8/10 - naturalny kosmetyk za taką cenę to raczej normalka, daje poczucie luksusu :D Ładnie pachnie i spełnia swoje zadanie :) Ale przede wszystkim brak w nim chemii :)

Przypominam o rozdaniu, w którym możecie zgarnąć mus oraz mydełko :)

KLIK

sobota, 24 września 2011

Recenzja zbiorcza: VIPERA

Cześć :) Postanowiłam dzisiaj zamieścić recenzję produktów Vipera. Nie chcę się rozdrabniać dlatego zamieszczę tutaj moją opinię na temat wszystkich otrzymanych kosmetyków.

"Pudry z serii Fashion Powder 508 utrzymane w twarzowej kolorystyce, ujednolicają koloryt skóry bez podkreślania zmarszczek. Jedwabista tekstura umożliwia nienaganne wtopienie się pudru w skórę."
 










Zacznę może od pudru prasowanego Fashion Powder lekko koloryzującego w kolorze morelowym. Puder znajdował się w kartoniku (daje to takie lekkie odczucie luksusu:P), na którym były wymienione inne warianty z tej serii oraz składniki. Opakowanie plastikowe, przezroczyste, dobrze się otwiera ale też dobrze zamyka, więc nie otworzy się niepostrzeżenie w torebce. Dołaczony był także puszek, który naprawdę jest bardzo porządny - mięciutki, gruby i bardzo poręczny. A teraz co do samego pudru to na początku wydawał mi się za ciemny, ale po nałożeniu dostosował się lekko do koloru cery i wyrównywał jej koloryt. Matowił, jednak na dość krótko, jakieś 2 godziny, ale w sumie nigdzie nie jest podane, że jest matujący. Niestety nie utrzymywał się cały dzień, niezbędne były poprawki w ciągu dnia. Co ważne nie osypuje się i nie kruszy. Za cenę 13,36 zł dostajemy 13 gram przyzwoitego produktu.

"Pojedyńczy Cień do Powiek Pocket dostępny jest w 60 kolorach. W mieszance kolorów znajdziemy cienie głębokie i jaśniutkie, przymglone, tęczowe, perliste, energiczne, metaliczne cienie do powiek."





Następny produkt to cień do powiek Pocket o numerze 856, jest to zieleń, limonka ze złotymi drobinkami. Kolorek zdecydowanie nie mój, jednak w ramach testów zrobiłam nim raz makijaż i użyłąm wtedy bazy z ArtDeco no i niestety ale po jakichś 4 godzinach cień zebrał się w załamaniu... Opakowanie jest niby ciekawe, bo fajnie się rozsuwa, jednak nie ma na końcu żadnej blokady i łatwo tą przezroczystą część ściągnąć. Może gdyby trafił mi się inny odcień trochę bardziej dzienny, ale ta zieleń no nie bardzo mi podeszła. Cienia mamy 4 g, które kosztują 7,99 zł - wg mnie dużo, jak za taką jakość... Wolałabym dorzucić 2 zł i kupić wkład z inglota.


"Vipera Top Coat UV to bezbarwny nawierzchniowy szybkoschnący utwardzacz. Top Coat UV sprawnie schnie, przedłuża trwałość lakieru i utrwala jego kolor. Tworzy warstwę, która chroni przed odpryskiwaniem i ścieraniem się lakieru oraz utrzymuje świeży kolor z połyskiem. Lakier nadaje dodatkowo efekt fluorescencyjnej poświaty w promieniach UV"





Ostatni produkt to top coat neonowo - nabłyszczający, czyli UV-ka. Bardzo lubie takie top coaty, jednak ten nie spełnił moich oczekiwań. Zacznę może od plusów. Po pierwsze taki top coat lekko zmienia kolor lakieru, więc jednym lakierem możemy uzyskać dwa efekty, na dodatek na dyskotekach furora, ponieważ paznokcie niesamowicie świecą w świetle ultrafioletowym :) Za 10 ml musimy wyłożyć 8,22 zł - także cena przystępna. Na minus jest niestety fakt iż schnie conajmniej godzine... A i wtedy jeszcze jak gdzieś dotkniemy to jest prawdopodobieństwo uszkodzenia mani. Od top coatu nie oczekiwuję jakiegoś spektakularnego wydłużenia trwałości lakieru, i tutaj nietety ten produkt nie przedłuża nic a nic, nawet o jeden dzień...

piątek, 23 września 2011

Recenzja: KKCenterHK - nail stickers

Na dobranoc mam dla Was moją opinię na temat naklejek wodnych na paznokcie, które dostałam od firmy KKCenterHK. Jako, że mogłam wybrać sobie wzór z mnóóóóóstwa dostępnych, zdecydowałam się na taki o kodzie X&D- 09#. Wybrałam ten wzorek, choć było kilka innych, ktore również wpadły mi w oko, ponieważ moje paznokcie są raczej niewielkie i dość krótkie i jeśli wybrałabym wzorek np TEN to pewnie najładniejszy motyw musiałabym spiłować bo niezmieścił by mi się na paznokciach.




Przyjrzyjmy się może najpierw jaki kształt mają naklejki. Kiedy szperałam po necie aby dowiedzieć się jak w ogóle inne z Was sobie z nimi radziły wyczytałam, że trzeba te naklejki wyciąć tak aby ładnie wpasowały się w paznokieć. Przyznam się, że może i z lenistwa tego nie zrobiłam ale naklejki były na tyle odpowiednie, że chyba tylko jedną musiałam dopasować używając nożyczek. Naklejek jest 10 więc nie możemy sobie pozwolić na błąd.





Oczywiście rozcinamy każda naklejkę i następnie do wody na 10 sekund i odklejamy od białego kartonika (coś jak tatuaż). Przyznam się jednak, że troszkę się namęczyłam, ponieważ nie wiadomo czemu naklejki nie chciały się początkowo trzymać na paznokciach, dlatego jak je przyłożyłam to potem chwile przytrzymywałam. Niestety wprawy w zdobieniu paznokci nie mam i miernie mi to wyszło :P Po nałożeniu już naklejek i społowaniu nadmiaru (piłujemy z góry na dół) pomalowałam paznokcie top coatem. Po jego nałożeniu niechcący uszkodziłam lekko jedną... Ah, szkoda  gadać.

Trwałość u mnie nie była zbyt dobra (ale to pewnie dlatego, że coś źle zrobiłam przy naklejaniu) i wyniosła max 3 dni (choć już wcześniej widać było ubytki...)

Jednak efekt jaki uzyskujemy z ich pomocą na pazurkach przyciąga wzrok :) Chyba ze trzy osoby je zauważyły i skomplementowały :) Nic innego mi nie pozostaje jak Wam je polecić do samodzielnego przetestowania :) Gdybym miała jeszcze jedne to na pewno już miałabym pewniejszą rekę i łatwiej by mi było - człowiek uczy się w końcu na błędach :P