Witajcie Robaczki :) Nie wiem po czym jestem tak zmęczona, codzinnie chodzę spać o 22 i dalej się nie wysypiam - ah, chyba sie za bardzo rozleniwiłam :P dzisiaj chciałam w sumie przedstawić Wam produkt, do którego mam mieszane uczucia. Chodzi o proteinowy płyn do higieny intymnej z Lirene.
Opakowanie - z pompką, niestety nieprzezroczyste (ale i tak sobie z tym można poradzić patrząc pod światło). Konsystencja w miarę gęsta, nie splywa między palcami. Zapach całkiem ładny - najbliższe skojarze to po prostu mydło. Co do działania to płyn, jak najbardziej się spisywał. Ja od tego typu produktów oczekuje, aby nie podrażniały i odświażały. I do połowy opakowania ten płyn to spełniał. Problemy zaczęły się gdzieś za półmetkiem - otóż pewnego razu mnie uczulił i skóra bardzo swędziała. Nie wiązałam wtedy tego z tym płynem, ale pełna podejrzeń zmieniłam go w tamtym momencie na Lactacyd. Po jakiś dwóch tygodniach chciałam dać mu drugą szansę i skorzystałam ze wskazówki Karoliny ze Stylizacji. Mianowicie Karolina mówiła o tym, że płyny do higieny intymnej nadają się także do mycia buzi. Tak też zrobiłam i znowu sięgnęłam po Lirene i niestety powtórka z rozrywki, znowu pewniem dyskomfort tym razem na twarzy, pół dnia drapałam się po twarzy. Nie chciałam wyrzucać produktu dlatego postanowiłam zużyć go jako płyn do mycia ciała - ale niestety, ponownie sprawił, zwłaszcza pod pachami, że co chwilę się drapałam... No niestety - dałam mu rzy szanse i już kolejnej nie dam. Nie wiem co się stało bo do połowy opakowania sprawdzał się wspaniale...
Miałyście do czynienia z tym produktem? Jak się u Was sprawdził?
Pozdrawiam
YoAnka
nie znam, mam inny i jest super
OdpowiedzUsuńBędę unikać :)
OdpowiedzUsuńNie lubię płynow intymnych które mają SleS, czuję się od razu zrażona - uważam, że takie płyny nie powinny mieć tego detergentu.
OdpowiedzUsuńJa stosuje płyn Lactacyd, nie wiem jak się prezentuje cenowo, bo trafiła mi się fajna okazja 2w1. Dosyc fajnie się sprawdza, nie trzeba go wiele, by fajnie się zapienił... Co do Lirene, dzięki, że wiem, którego omijać ;-)
OdpowiedzUsuńDziwne...a sprawdziłaś datę ważności? Może z tym ma coś wspólnego jego nagła zmiana, lub po prostu dopiero po pewnym czasie uczulił =[
OdpowiedzUsuńWażny jest do 2014, a po otwarciu 12 miesięcy, a używałam go może max z pół roku... no ale cóż, widocznie nie mi pisany :P
UsuńTego akurat nie mam lecz stosuję inny z serii Lirena i też jest bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńJa obecni stosuję z Ziaji i jestem z niego zadowolona :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie www.shellmua.blogspot.com
Ja na liście zakupów mam Lactacyd, jak tylko zużyję żel z Avon :)
OdpowiedzUsuń